Jak już pewnie nie raz wspominałem pracuję w sklepie rowerowym. Praca jak każda inna. W dużej mierze polega na obsłudze klienta. Przychodzą do mnie różni ludzie i pytają o radę. Jeżeli pytają o rowery, to oczywiście właśnie od tego jestem, by im wszystko wytłumaczyć, doradzić, pomóc wybrać odpowiedni sprzęt.
Dobry jeździk to jednak nie rower
Ale ludzie pytają mnie czasem, o coś czego nie mamy w ofercie sklepu. Ostatnio przyszła pewna mama małego brzdąca i mówi mi, że chciałaby kupić jeździk i czy ja mógłbym jej jakiś doradzić. Tłumaczę kobiecie, że nie sprzedajemy jeździków, mogę jej zaproponować na przykład rowerek biegowy Skip Hop. Ona swoje. Mówię, że mamy w sklepie różnorodne rowerki dla dzieci, ale nie jeździki. Tłumaczę, że ja się na tym nie znam, że to nie sklep z zabawkami tylko typowy sklep rowerowy. Najśmieszniejsze jest to, że ona nie była jedyna. Już miałem kilka przypadków, że pytano mnie o jeździki. Zastanawiam się, czy ludzie są już tak przyzwyczajeni do hipermarketów, że wchodzą do jakiegokolwiek sklepu i myślą, że w nim też wszystko dostaną. Czy może wydaje się im, że dobry jeździki to rodzaj rowerów? Za pierwszym razem rozbawiła mnie taka sytuacja. Następnym razem zacząłem się irytować, bo ludzie marnowali mój czas i jeszcze odchodzili uważając, że nie chciałem im pomóc. Zasugerowałem już szefowi, że może powinniśmy rozszerzyć ofertę. Skoro mamy rowerki biegowe, moglibyśmy i jakieś jeździki wystawić na sprzedaż. Zainteresowani widać są. Szef nie skomentował, widać zastanawia się nad taką ewentualnością. Zdarzają się Wam też takie śmieszne, absurdalne nie raz sytuacje w pracy?
No i co myślicie o tym, żeby jeździki, tylko może nie takie w kształcie zwierzątek czy samochodów, a jakieś bardziej do roweru podobne, znalazły się w ofercie sklepu rowerowego?