Zima źle mnie nastrajała i cały ten zimny okres miałam pecha. Przydarzały mi się różne nieprzyjemne sytuacje. Na przykład, kiedyś zgubiłam telefon w tramwaju, raz ukradziono mi portfel. Parę razy byłam chora i cały czas się trzęsłam. Na domiar złego, gdy jakiś czas temu rano wstałam i spojrzałam w lustro, zauważyłam, że z tego zimna pojawiły mi się okropne, pęknięte naczynka.

Paskudne naczynka na twarzy

Tego było już za wiele, nie mogłam znieść kolejnego ciosu od pechowego losu. Dlatego czym prędzej zapisałam się na zamykanie naczynek, mając nadzieję, że im szybciej od ich powstania, tym łatwiej się je usunie. Nie miałam wtedy o tym żadnego pojęcia i nie wiedziałam nawet, jak się takie naczynka zamyka. Trafiłam do sporej wielkości gabinetu kosmetycznego, który cieszył się sporym zainteresowaniem, bo byłą spora klientka do różnych specjalistek. Gdy nadeszła moja kolej, weszłam lekko zdenerwowana. Okazało się, że naczynka usuwa się laserem kosmetycznym i nie trzeba tutaj nic nacinać, zszywać itp. Przyznam szczerze, że nie sprawdzałam jak przebiega taki zabieg, bo gdybym się dowiedziała, że to jakaś ingerencja z igłą na przykład, to chyba bym się nie zapisała. A tak, jak już weszłam do gabinetu, to nie miałam wyjścia. Na moje szczęście, był to tylko rewolucyjny laser, który potrafi pozbyć się naczynek, bez żadnych inwazji. Wszystko polegało na strzeleniu wiązki lasera w naczynka i w ten sposób jakoś się spajały.

W moim przypadku powiedzenie : nie taki diabeł straszny, jak go malują, było trafione. Tak się bałam wizyty u kosmetyczki, a okazało się to być czystą przyjemnością. Pozbyłam się pękniętych naczynek i już nie mam paskudnych czerwonych paseczków na twarzy, przez które wyglądałam tak, że musiałam nakładać na siebie kilka warstw podkładu.